niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 2

Słońce przedzierające się przez okno nie dawało mi spać.Otworzyłam gwałtownie oczy i zła usiadłam na skrawku łóżka,prawie spadając.Byłam w złym humorze.Ta noc nie należała do moich najlepszy.Nabrałam powietrza do płuc,aby zaraz je głośno wypuścić.Wspomnienia z wieczora zaczęły do mnie powracać,a ja poczułam jak po plecach przechodzą mi ciarki.Ten zboczeniec i Justin... Uhg . Tego było już za wiele.Nie prosiłam o to,aby dostarczano mi "Zabaw z dawką dreszczyku'' . Chciałam tylko troszeczkę odsapnąć od rodziców.Chociaż na moment o nich zapomnieć i poczuć się jak prawdziwa nastolatka.Czy moje wymagania na prawdę są takie wygórowane?!Usłyszałam jak mój telefon wydaje z siebie charakterystyczny dźwięk,znaczący,że mam nową wiadomość.Przesunęłam palcem po ekranie i odczytałam sms'a.
Od:Numer nieznany:
-Będę po ciebie o 20:00.Nie zapominaj,że masz u mnie dług. /Justin xx
Zmarszczyłam brwi i odruchowo prychnęłam pod nosem.Żaden chłoptaś nie będzie mi mówił co mam robić.Nie prosiłam go o to,aby mnie ratował.Sam zadecydował,że rzuci mi się na ratunek. To był jego pierdolony wybór.
Do:Justin:
-Nie mam ochoty.Może innym razem !
Napisałam i nie zastanawiając się wysłałam.Tak,tak. Zapisałam sobie jego numer,żeby nie było później zdziwień kto do mnie pisze.Szybko dostałam odpowiedź.
Od:Justin:
-To nie była propozycja! Masz być gotowa na ósmą!
Czytając to miałam wielką gulę w gardle.Tak na prawdę nie znałam tego chłopaka,ale widząc to jak pobił tego zboczeńca wiem,że nie jest przyjaznym typem.Tak na prawdę bałam się z nim spotykać.Kto wie co taki może mi zrobić.Przełknęłam głośno ślinę i napisałam mu,że się zgadzam.Sama nie wiem dlaczego.Może dlatego,że nie chciałam mu się narażać.Spójrzmy prawdzie w oczy.On jest jeszcze raz taki jak ja.Nawet jeśli bym mu się postawiła to w najgorszym wypadku wylądowałabym  w szpitalu jak nie gorzej.
  Powoli zwlekłam się z łóżka i podeszłam do szafy.Wyjęłam z niej czarne rurki i białą koszulkę na ramiączkach,a do tego kremowy sweterek i poszłam do łazienki.Rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic.Musiałam zmyć z siebie cały ten stres.Odkręciłam kurki.Od razu poczułam ulgę.Na rękę nalałam truskawkowy żel pod prysznic i wtarłam go w ciało.Uwielbiałam ten zapach.Przypominał mi jak byłam mała.Zawsze chodziłam z rodzicami na działkę i zbierałam truskawki i maliny.Czasami brakuje mi tego wszystkiego,ale zaraz wracam do rzeczywistości i wiem,że to już nigdy nie wróci.Potrzepałam delikatnie głową,żeby wrócić na ziemię.Szybko umyłam głowę i zakręcając kurki wyszłam z łazienki.Wytarłam się w ręcznik i ubrałam uszykowany komplet.Podeszłam do mojego lustereczka i zrobiłam makijaż w postaci pudru,jasnych cieni i tuszu do rzęs.Na koniec rozczesałam włosy i gotowa zeszłam na dół.Tak na prawdę miałam wolny czas.Miałam spotkać się z Justin'em o ósmej,czyli za siedem godzin.Chciałam wykorzystać jakoś ten czas,ale nie miałam pojęcia jak.Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie dwie kanapki z serem i ogórkiem.W mgnieniu oka je zjadłam i siedząc przy stole,zastanawiałam się co będę robiła do dwudziestej.Nie miałam żadnego fajnego pomysłu.Z resztą tak jak zawsze.Zawsze takie dni spędzałam w swoim pokoju,ale dziś o dziwo nie miałam na to ochoty.Zeszłam z krzesła i poszłam do sypialni rodziców.Zajrzałam przez uchylone drzwi i zobaczyłam,że oboje śpią.Czego ty się spodziewałaś,po tak szalonej i upojnej nocy?! Powiedziała moja podświadomość,a ja przewróciłam teatralnie oczami.Byłam już tym wszystkim bardzo zmęczona.Czasami mam ochotę uciec stąd jak najdalej i nigdy nie wracać,ale oni przecież zapiliby się na śmierć.Westchnęłam i zamknęłam drzwi. Postanowiłam,że pójdę do Tessy.Nie miałam do niej daleko.Mieszkała dwie ulice dalej.Ubrałam na nogi moje czarne Vansy i ruszyłam przed siebie.Przez całą drogę zastanawiałam się nad tym,gdzie chce mnie zabrać Bieber.Przecież mógł mnie wywieść gdziekolwiek.
   Jestem przewrażliwiona.Przecież gdyby chciał mi coś zrobić to by zrobił to wczoraj.Obronił mnie,czyli nie jest złym człowiekiem.A może tylko udaje dobrego,żeby się do mnie zbliżyć,a później zaatakować?
-Molly! Kurwa za dużo myślisz!-szepnęłam pod nosem.Chwilę później znalazłam się pod domem Tess.Nie pukając po prostu weszłam do jej mieszkania i udałam się do jej pokoju.Dziewczyna siedziała pod ścianą,na kolanach trzymając laptopa.Rzuciłam się obok niej na materac i głośno się zaśmiałam.
-Cześć lamusie!-krzyknęłam i przytuliłam przyjaciółkę.
-Cześć Małpo.Co tu robisz?-odłożyła laptopa na miejsce i poprawiła się.
-Małe odwiedziny.-uśmiechnęłam się najszerzej jak tylko potrafiłam i usiadłam po turecku.
-Rozumiem...Gdzie wczoraj zniknęłaś?!-zapytała z wyrzutem.Wiedziałam,że będzie zła,ale nie pomyślałabym,że aż tak bardzo.Zrobiłam minę zbłąkanego pieska i cicho zaszlochałam.Nie byłam pewna,czy powiedzieć jej prawdę.Postanowiłam,że pominę część o tym jak jakiś chłopak chciał mnie zgwałcić.
-Wyszłam z domu twojego przyjaciela i szłam ulicą do póki nie zaczepił mnie Justin.Zaproponował mi podwózkę do domu.Zgodziłam się.No,a potem już leżałam w swoim łóżku-wytłumaczyłam.Chciałam być w miarę wiarygodna.Już myślałam,że mi nie uwierzy,ale dziwnym trafem moja bajeczka przeszła.W sumie to była prawda,ale nie cała.Po co miałam stresować Tess.Lepiej jak zostawię to w tajemnicy.
-Następnym razem chociaż zadzwoń! Bałam się o ciebie-przytuliła mnie do siebie i pocałowała w czubek głowy.Wiedziała,że bardzo lubię jak mi tak robi.Tak jakby zastępowała mi mamę-Zaraz,zaraz! Justin Bieber odwiózł cię do domu?!-widziałam zdziwienie na jej twarzy.Wzruszyłam ramionami i pokiwałam twierdząco głową.Nie widziałam w tym nic nadzwyczajnego-Proszę powiedz,że nic z nim nie zrobiłaś-zamknęła na chwilę oczy,a ja poczułam jak moje śniadanie podchodzi mi do gardła.
-Zwariowałaś! Przecież mnie znasz-zerwałam się z łóżka i stanęłam nad Tessą.Jak ona mogła w ogóle tak pomyśleć.Nigdy nie uprawiałabym seksu z kimś takim.Nawet nie chcę się z nim spotykać,ale tak jak on to ujął Mam u niego dług. Tylko ze względu na to zgodziłam się na dzisiejsze spotkanie.I to będzie ostatni raz kiedy go zobaczę.Nie chcę mieć z nim nic do czynienia.Oboje zapomnimy o tym,że się poznaliśmy i każdy z nas będzie szczęśliwy,a ja na pewno.

~
Siedziałam przed telewizorem i czekałam aż Justin w końcu się zjawi.Po chwili usłyszałam dźwięk silnika.Od razu wyszłam przed domu i zobaczyłam ten sam samochód co wczorajszego wieczora.Głośno odetchnęłam i przewracając oczami podeszłam do Bieber'a,który wyszedł ,aby się ze mną przywitać.Zignorowałam rękę,którą do mnie wyciągnął i powiedziałam niemrawe "Cześć''. W odpowiedzi usłyszałam to samo.Chłopak otworzył mi drzwi pasażera,a ja nie zastanawiając się długo usiadłam na swoim miejscu.Zamknął za mną drzwi i obszedł samochód.Usiadł za kierownicą i odpalił silnik.Ruszyliśmy przed siebie,a w mojej głowie kotłowało się od przeróżnych pytań.
-Gdzie jedziemy?-jedno z nich właśnie zadałam chłopakowi.Ten spojrzał na mnie,a na jego twarzy wymalowany był łobuzerski uśmieszek.Nie spodobał mi się on.To mogło znaczyć tylko jedno-KŁOPOTY.
-Zobaczysz-odpowiedział na moje pytanie i spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi oczami.Stop kurwa!Chyba mi do reszty odbiło.Wcale nie miał ładnych oczu.Tak mi się tylko wyrwało.Justin chyba zauważył moje zakłopotanie,bo zmarszczył brwi.
-Coś się stało?-zapytał i skręcił w lewo.Jechaliśmy jakąś polną drogą w nieznaną mi stronę.Przełknęłam głośno ślinę i wysiliłam się na sztuczny uśmiech.
-Wszystko dobrze-położyłam głowę na szybie i czekałam aż w końcu będziemy na miejscu.Nie podobało mi się to,że jechaliśmy przez jakiś las.Najchętniej wyskoczyłam bym z tego samochodu i wróciła do domu,ale wiedziałam,że taki pomysł nie wchodzi w grę.
-Jesteśmy-usłyszałam jego głos,a auto gwałtownie się zatrzymało.Wyskoczyłam na świeże powietrze i rozejrzałam się dookoła.Wszędzie były drzewa.Tylko przede mną malowała się wąska ścieżka prowadząca w górę.Zerknęłam na bruneta i podążyłam przed siebie.Czułam jego wzrok na sobie.Przewróciłam oczami i wdrapałam się na górę.Widok jaki zobaczyłam był niesamowity.Znajdowałam się na jakimś klifie.Z góry widać było  morze.Woda odbijała się od skał,a słońce delikatnie zachodziło za błękitną cieczą.To chyba najpiękniejsze miejsce w jakim byłam.Usiadłam na ziemi i przyglądałam się krajobrazowi.Usłyszałam za sobą szelest i zobaczyłam bruneta,który dosiadł się do mnie.Całkiem o nim zapomniałam.
-Ładnie prawda?-zapytał i spojrzał przed siebie.Zerknęłam na niego kątem oka i zauważyłam delikatny uśmiech na jego twarzy.Nie był on już taki sam jak wtedy,gdy zapytałam,gdzie jedziemy.Teraz był szczery.
-Jak ktoś taki jak ty odnalazł takie miejsce?-wyrwało mi się i przez chwilę żałowałam moich słów,ale jak zobaczyłam,że Justin zbytnio nie przejął się tym co powiedziałam,dziwne,ale ulżyło mi.
-Jakieś dwa lata temu pokłóciłem się z mamą.Z nerwów wsiadłem w samochód i jechałem przed siebie.Pomyliłem drogi i w efekcie trafiłem tu-widziałam smutek w jego oczach.Muszę przyznać,że zrobiło mi się go żal.Położyłam dłoń na jego ramieniu,ale szybko ją zabrałam-Zawsze gdy mam zły dzień lub jestem przybity przyjeżdżam tutaj-słyszałam jego nierówny oddech.Nawet,gdybym chciała być dla niego podłą suką,nie potrafiłabym.
-Ile dziewczyn już tu przyprowadziłeś?
-Ty jesteś pierwsza-nie powiem,że nie zdziwiła mnie jego wypowiedź.Wytrzeszczyłam oczy i przełknęłam głośno ślinę-Opowiedz mi o sobie-poprosił,a ja poczułam jak moje dłonie zaczynają się pocić.Nie wiedziałam co mam mu opowiedzieć.
-Moje życie nie jest zbyt kolorowe-odparłam,a ten ruchem ręki kazał mi kontynuować-Mam siedemnaście lat i rzuciłam szkołę,aby opiekować się rodzicami...
-Chorują-zdziwił się.Spuściłam głowę i głośno odetchnęłam.
-Tak.Na alkoholizm-z trudem to z siebie wydusiłam.Tak na prawdę nikt oprócz Tessy nie wiedział,że moi rodzice piją.Nie mam pojęcia dlaczego akurat Bieber'owi to powiedziałam.Może poczułam,że mogę mu zaufać.Wiem,że to głupie.Przecież ja go nawet nie znam,więc skąd mogę wiedzieć,czy jest godzien zaufania.Ale moja podświadomość podpowiadała mi,że akurat jemu mogę to powiedzieć.
  Chłopak chwycił moją dłoń i zamknął ją w swoich rękach.Spojrzałam na niego i mimowolnie się uśmiechnęłam.Co się ze mną dzieje?! Jeszcze wczoraj,gdyby ktoś powiedział mi,że zaufam jakiemuś chłopakowi,wyśmiałam bym go,a dziś co?! Wystarczyło,że zrobił smutną minkę,ja wyklepałam moją największą i najboleśniejszą tajemnicę.Molly,zwariowałaś .Powiedziałam do siebie w myślach i odwróciłam wzrok w stronę wody.
-Chyba powinnam już wracać-powiedziałam po krótkim  zastanowieniu.Chłopak pokiwał tylko głową i pomógł mi wstać.Musze przyznać,że nie było tak źle jak się spodziewałam.Justin był dla mnie całkiem miły,ale niech się nie przyzwyczaja,że zawsze będę z nim gdzieś wychodzić.Trzymam się mojego zdania i nie mam zamiaru się rozmyślać.

Od Autorki: No na reszcie drugi rozdział.Nie wiem dlaczego,ale mogłam się skupić pisząc go.Szczerze to pisałam go jakieś cztery dni,a sami widzicie,że nie jest jakiś nie wiadomo jak długi.Nie wiem dlaczego tak wyszło,ale w końcu go skończyłam.Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz