poniedziałek, 10 listopada 2014

Prolog

Już nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam szczęśliwa.Czy w ogóle kiedykolwiek byłam szczęśliwa? Tyle razy słyszałam,że życie to jedna wielka ściema i wiecie co ? W pełni się z tym zgadzam.Ten kto powie mi,że tak nie jest po prostu ześwirował. Nie należę do nastolatek,które chodzą na imprezy,uprawiają seks,piją i ćpają aż do utraty przytomności.Wolę raczej moje ciche i żałosne życie. Moi rodzice to alkoholicy,którzy mają w nosie swoją córkę. Co wieczór upijają się,a później śpią cały dzień . Tak mijają dni,miesiące i lata. W sumie to od piętnastego roku życia jestem w tym bagnie. Nigdy nie miałam odwagi,żeby od nich odejść.Co by nie było,ale to w końcu moi rodzice. Tyle,że zamiast oni się troszczyć o mnie jest odwrotnie.W tym roku rzuciłam szkołę,żeby mieć więcej czasu dla nich.Wiem,wiem . Źle zrobiłam. Powinnam się kształcić i w odpowiednim momencie zacząć sama na siebie zarabiać,ale jak widzę co się z nimi dzieje,gdy mnie nie ma to aż chce mi się wyć do poduszki.Przecież to jest tak żałosne,że nie chce się na to patrzeć.Sąsiedzi już przymknęli na to oko i nawet nie zwracają na nich uwagi,gdy wracają najebani do domu nad ranem zataczając się i potykając o własne nogi.Pamiętam jeszcze czasy ,gdy wszystko było w porządku.W każdy weekend jeździliśmy na wspólne kolacje i do wesołego miasteczka.Czasami brakuje mi tych dni,ale zdążyłam się już przyzwyczaić.Najbardziej boli mnie to,że po mimo tego,że prosiłam ich,aby szli na jakieś leczenia oni nie robili nic w tym kierunku.Po jakimś czasie dałam sobie z tym spokój.
 Siedziałam w moim pokoju i słuchałam jakichś piosenek,które leciały na Play_liście.Kolejny nudny dzień spędzony nędznie.Usłyszałam jak ktoś wchodzi na piętro i zbliża się do drzwi mojego pokoju.Ściszyłam muzykę i wyjrzałam na korytarz.Tuż przede mną stanęła moja mama.Stanęłam na przeciwko niej i skrzyżowałam ręce na piersi czekając na to co powie.Oczywiście domyślałam się po co przyszła.Tylko głupi by nie wiedział o co chodzi.
-Molly.Wychodzę z tatą do znajomych.Wrócimy bardzo późno,więc nie czekaj na nas-uśmiechnęła się i poprawiła swoje włosy nawet na mnie nie patrząc.
-Bawcie się dobrze.W sumie jak zawsze-posłałam jej niemrawy uśmiech i już chciałam wejść do pokoju,kiedy poczułam,że ktoś łapie mnie za nadgarstek-No co ?!
-Wiesz,że bardzo cię kochamy i chcemy dla ciebie jak najlepiej-powiedziała i położyła dłoń na moim policzku.Odwróciłam wzrok i wyrwałam się z jej uścisku.
-Wiem-przybrałam sztuczny uśmiech i wróciłam do siebie.Nie lubiłam jak tak robiła.Wiedziałam,że w pewnym stopniu mnie kochają,ale skoro i tak nie potrafią się zmienić to niech chociaż sobie tego oszczędzą.Czyli znów cały wieczór i kolejny dzień wolny.To staje się tak monotonne,że czasami mam dość.Nie raz myślałam,żeby się poddać,ale po czasie dochodziłam do wniosku,że przecież mam jeszcze przed sobą tyle życia,że może kiedyś coś się zmieni.Na lepsze lub gorsze. Czas pokaże jaka będzie moja przyszłość.Na razie nie jest za kolorowa . Raczej szara i nudna.

Od Autorki: Hej,hej. No więc.Postanowiłam pisać bloga.Będzie on troszeczkę,że tak powiem "z życia wzięty". ( Nie mojego życia ) . No może częściowo.Mam nadzieję,że ktoś go przeczyta. Chciałabym zrobić jeszcze Thriller ,ale potrzebuję czasu . Pozdrawiam !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz