niedziela, 1 maja 2016

Rozdział 5

Pewnie dalej bym spała, gdyby  nie to, że poczułam czyjąś dłoń na mojej głowie. Otworzyłam gwałtownie oczy i zobaczyłam, że obok mnie leży Justin. Zerwałam się na równe nogi i z przerażeniem patrzyłam na chłopaka. Ten tylko uśmiechnął się do mnie i powoli wstał z łóżka. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Stałam tylko i nie wykonywałam żadnych ruchów.
- Dzień dobry kochanie. - powitał mnie i podszedł na dość niebezpieczną odległość. Nie chciałam być tak blisko niego. Nie chciałam nawet na niego patrzeć. Sam jego widok przyprawiał mnie o mdłości. Nie wiem co on sobie wogóle wyobrażał pakując mi się do łóżka.
- Nie mów tak do mnie! - skarciłam go i zrobiłam dwa kroki w tył. - I nigdy więcej mnie nie dotykaj! - krzyknęłam. Nie bałam się go. Miałam w dupie czy znów się na mnie rzuci z łapami. Żaden dupek nie będzie wywoływał u mnie strachu, a już przede wszystkim nie będzie wpierdalał mi się pod kołdrę. Justin zaśmiał się pod nosem i ponownie do mnie podszedł. Nie wiedziałam co go tak bawi. Mi absolutnie nie było do śmiechu. Na jego twarzy widniał szyderczy uśmieszek. Na ten widok tylko bardziej się zdenerwowałam.
- Dlaczego od razu tak się spinasz? Przecież nic Ci jeszcze nie zrobiłem - powiedział i jeszcze bardziej się do mnie zbliżył. Nie miałam pojęcia co miało znaczyć to "jeszcze",  ale też nie miałam zamiaru się na tym zastanawiać. Chciałam się od niego odsunąć, lecz moje plecy zetknęły się ze ścianą.
- Nie zbliżaj się do mnie - wycedziłam przez zęby. Miałam nadzieję,  że mnie posłucha.  Niestety chyba nie brał sobie do serca tego co mówię. Gdy był już na tyle blisko, że nasze ciała delikatnie się zetknęły, po moim ciele przeszedł dreszcz.
- Czego się boisz Molly? - szepnął mi do ucha, muskając przy tym moją szyję. Musiałam mu pokazać, że jego zagrywki na mnie nie działają.
- Niczego... A już na pewno nie ciebie - odpowiedziałam lekko drżącym głosem przez co moja wypowiedź nie była zbyt wiarygodna. Bieber tylko głośno się zaśmiał i pokręcił głową. Nic nie mówiąc odsunął się ode mnie i skierował się w stronę drzwi. Jednak zanim jeszcze wyszedł, rzucił przez ramię
- Właśnie widzę jak to się mnie nie boisz - zamknęłam powieki i splotłam ze sobą drżące dłonie- Za dziesięć minut chcę Cię widzieć na śniadaniu.
Nic nie odpowiedziałam. Justin wyszedł z mojego pokoju,  a ja  dalej stojąc modliłam się, aby to był tylko zły sen. Niestety to nie był sen lecz chora rzeczywistość. Powoli doszłam do siebie. Ruszyłam w stronę łazienki. Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Nie chciałam ryzykować. Wiedziałam do czego zdolny jest brunet. Wiedziałam też  że jakby tylko nadarzyła się okazja wszedł by za mną do łazienki. Zdjęłam z siebie ubranie i wgramoliłam się pod prysznic. Tego było mi trzeba. Woda zmyła ze mnie wszystkie emocje.

Nie chciałam schodzić na dół, bo wiedziałam,  że będzie tam Justin, ale to spotkanie było nieuniknione. Chcąc czy nie chcąc,  zeszłym do kuchni i zobaczyłam jak Bieber robi naleśniki. Nie wiedziałam,  że potrafi gotować. Nic nie mówiąc usiadłam przy stole i czekałam na posiłek. Dopiero teraz odczułam jak bardzo jestem głodna. Justin odwrócił się w moją stronę i posłał mi szeroki uśmiech, którego nie odwzajemniłam. Co on siebie myślał?!  Najpierw robi wszystko, żeby mnie od siebie odsunąć,  a teraz nagle zachowuje się jakby nic się nie zdarzyło. To było chore. On był chory.
- Nie musisz się mnie bać Moll - powiedział kładąc mi przed nosem talerz z naleśnikami.
- Powiedziałam ci już, że się ciebie nie boję, więc przestań to w kółko powtarzać to się robi nudne - skwitowałam i włożyłam siebie śniadanie do ust.
- Skoro tak sądzisz to niech Ci będzie,  ale przede mną skarbie nie ukryjesz strachu - usiadł na przeciwko mnie i także zaczął jeść swoją porcję. Coraz bardziej mnie irytował. Nie był żadnym jebanym pępkiem świata, żeby mógł każdego zastraszać.  Gdy tylko skończyłam swój posiłek wsunęłam na swoje stopy buty i niewzruszona podeszłam do bruneta
- Zawieź  mnie do domu - mruknęłam. Nie miał ochoty przebywać z nim dużej w jednym pomieszczeniu. Nic nie mówiąc chwycił kluczyki od samochodu i już po chwili kierowaliśmy się w stronę mojej ulicy. Gdy tylko dotarliśmy na miejsce, wyskoczyłam z auta i pognałam w stronę domu. Wbiegłam do środka i dziękowałam Bogu, że ten kretyn nie poszedł za  mną. Odetchnęłam z ulgą i poszłam do swojego pokoju. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i rzuciłam się na łóżko. Wbiłam głowę w poduszkę i zaciągnęłam się jej zapachem. Chciałam sprawdzić co z ojcem,  ale po krótkim namyśle stwierdziłam, że to nienajlepszy pomysł. Leżałam tak do póki nie usłyszałam dźwięku wiadomości. Chwyciłam telefon i przeczytałam co było napisane na ekranie
Od:Justin:
-Musisz częściej u mnie nocować. Zaczęło mi to odpowiadać.
Ten  człowiek doprowadzał mnie do szału. Przewróciłam oczami i znów opadłam na poduszki. Może faktycznie źle odebrałam intencje Bieber'a. Wczoraj przecież gdyby nie on mój ojciec by mnie... Nawet nie potrafiłam dokończyć myśli. Justin mi pomógł,  a ja zamiast tego nakrzyczałam na niego. Już sama nie wiem co o nim myśleć. Są dni kiedy jest dla mnie miły i opiekuńczy, ale zdarza mu się przy mnie wybuchnąć. Jakaś część mnie się go bała, ale ta druga zupełnie odwrotnie. Coś mnie do niego ciągnęło. Jakaś niewidzialna siła chciała, aby był przy mnie. Po części mu ufałam, ale gdy robił się agresywny chciałam być jak najdalej od niego. Leżałam twarzą zwróconą do sufitu, gdy drzwi mojego pokoju otworzyły się z impertem. W progu stał mój ojciec. Twarz miał w sińcach. Domyślam się, że to przez wczorajszy incydent.
- Ty mała suko. - podszedł do mnie i szarpnął za włosy - Gdzie ten skurwiel?! - krzyknął mi w twarz, a ja poczułam od niego alkohol. Zrobiło mi się niedobrze. Znów szarpnął za moje włosy, a ja wydałam z siebie cichy jęk. - Słyszysz?!  Gdzie on kurwa jest. Zabije go! - nie miałam pojęcia co w niego wstąpiło. Nigdy nie był tak agresywny po alkoholu. Gdy nic nie odpowiedziałam uderzył mnie otwartą ręką w twarz i cofnął się do wyjścia.
- Dorwę go. Zapamiętaj to sobie - syknął i z całej siły trzasnął drzwiami. Momentalnie do moich oczu napłynęły łzy. Szybko je powstrzymałam i złapałam się za piekący policzek. Siedziałam tak nie wiedząc co zrobić. W końcu postanowiłam. Chwyciłam telefon i wybrałam numer Justin'a.
- Molly? - usłyszałam jego głos po drugiej stronie. Odetchnęłam głęboko, żeby się nie rozpłakać. - Coś się stało?
- Mógłbyś po mnie przyjechać? - załkałam do telefonu.
- Zaraz będę - rzucił i się rozłączył. Wstałam z łóżka i chwyciłam plecak. Wrzuciłam do niego najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam na balkon. Po woli zeszłym na dół po drabince, która już od paru lat stała oparta o poręcz balkonu i czekałam na przyjazd Justina.

***
Usiadłam na kanapie i czekałam. Sama nie wiem na co. Bieber usiadł obok i wpatrywał się we mnie.
- Powiesz mi co się stało? - odezwał się po dość długiej ciszy. Nie miałam pojęcia co mam mu powiedzieć. Po chwili mruknąłam cicho
- Ojciec mnie uderzył - miałam nadzieję, że mnie nie usłyszał. Niestety bardzo się myliłam. Brunet gwałtownie wstał i zaczął rzucać przekleństwami.
- Ten skurwiel jeszcze pożałuje,  że podniósł na ciebie rękę - nie wytrzymałam i zaniosłam się płaczem. Bieber widząc to usiadł spowrotem obok mnie i delikatnie masował moje plecy. Jeszcze niedawno nie chciałam,  aby mnie dotykał, ale teraz wręcz tego potrzebowałam. Musiałam się przespać.
- Zaprowadzisz mnie do pokoju? - zapytałam cichutko, a ten tylko skinął głową. Wstaliśmy z kanapy i udaliśmy się do sypialni w której spędziłam poprzednią noc. Justin uchylił kołdrę, a ja powoli się pod nią wsunęłam. Chłopak już chciał odchodzić, gdy złapałam go za rękę. Zdziwiony spojrzał na moją dłoń i posłał mi pytające spojrzenie.
- Proszę zostań ze mną. Nie chcę dziś być sama - powiedziałam błagalnie. Widziałam jak Justin delikatnie się uśmiecha. Zdawałam sobie sprawę, że on tylko na to czekał, ale w tym momencie mnie to nie obchodziło. Potrzebowałam czyjejś bliskości. Chłopak położył się obok mnie. Obróciłam się w jego stronę i położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Justin przytulił mnie do siebie i co chwilę całował w czoło. Słuchając bicia jego serca w końcu usnęłam.


*****
Wow jest i 5 rozdział
😊😊

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz